Jak wspomniałem na początku – to nie sam koronawirus. To po prostu kryzys, napompowany od wielu lat. Więc po wirusie nie będzie tak samo. Nie odzyskamy dawnej sprawności w biznesie, dawnych przychodów i zysków. To zajmie sporo czasu.
Dlatego teraz planujemy krótkoterminowo (2 tygodnie, miesiąc) i działamy, bo strata, którą teraz wygenerujemy, będzie już nie do odrobienia. Nie wrócimy szybko do takiego poziomu popytu, którego doświadczaliśmy przez ostatnie lata.
W jaki sposób działać ?
Coś, co mogło spokojnie trwać tydzień czy dwa, dzisiaj musi być podejmowane w ciągu dni albo nawet godzin. Spotkanie zarządu raz na tydzień może nie wystarczyć. Więc albo zwiększ częstotliwość, albo skróć ścieżki decyzyjne, delegując pewne obszary do konkretnych osób. U nas w firmie na razie skróciliśmy czas decyzyjny 2-krotnie. Na razie.
Zaraz zaczną się zatory płatnicze. Bo są branże, które stanęły, przestały płacić, za nimi przestaną ich dostawcy, itd. To potrwa miesiąc, do wyczerpania linii kredytowych firm. W którymś momencie prawdopodobnie dotrze do Ciebie.
- Racjonalizuj już dzisiaj.
Jeśli nie masz pewnego i rewolucyjnego pomysłu na czas “po koronie”, to Twój biznes będzie mniejszy, bo mniejszy będzie rynek. Wiele firm planowało wzrosty – poza nielicznymi branżami, wzrostów nie będzie. Nie ma więc sensu dzisiaj utrzymywać zasobów w firmie, które były gromadzone pod kątem rozwoju. Dzisiaj wydasz na to pieniądze, a za pół roku i tak nie wykorzystasz. Dlatego wiele firm pozbywa się piątego auta, zmniejsza metry powierzchni biurowej, wstrzymało zatrudnienie, albo już nie przedłuża okresów próbnych. Takie zachowanie to nie przesada – to racjonalizm.
Rozmawiaj z ludźmi w sposób otwarty. Z wszystkimi, bezpośrednio, bo komunikacja kaskadowa może przekrzywiać przekaz i przeinaczać. Traktuj swoich ludzi partnersko. Wszystkich, równo sobie. Jeśli potrzebujesz pomocy – poproś ich o to. Jeśli masz dobrą załogę, świadomą, to będą razem z Tobą ratować firmę. Jak nie – jak odwrócą się do Ciebie plecami, będą “oni i Ty” – to po co ratować taką firmę?
- Miej uzgodnione sytuacje “kiedy tniemy”.
To, co pogrąża firmy, to koszty stałe. Jak obroty spadają, to nie ma marży na ich pokrycie i firma co miesiąc przynosi straty. Decyzje o redukcjach są bardzo trudne. Jak określisz sobie takie “wyzwalacze”, np. poziom gotówki na koncie, poziom skumulowanej straty, itp, to działaj konsekwentnie. To przykre, bardzo, ale jeśli nie masz zaplanowanych przychodów – nie będziesz miał wyjścia.
Zrezygnuj z wykonywanych od dawna czynności, które tworzą niewielką wartość biznesową, a generują koszty. Wróć do inicjatyw oszczędnościowych, które dotychczas były oceniane jako zbyt skrajne, aby zostały wdrożone w życie. W czasie kryzysu mogą okazać się nie tylko konieczne, ale i skuteczne.
- “Jeśli musisz ciąć, to tnij do kości”.
Jak zaczynasz wdrażać plan redukcji, to zastanawiasz się, jak to zrobić. Rada, jaką ja dostałem, a która bardzo nam pomogła podczas kryzysu w 2008 roku, to właśnie ta: “jak musisz ciąć, to tnij do kości”. Wtedy nie mieliśmy zapasów gotówki, nie mieliśmy wystarczającego poziomu zakontraktowanych przychodów. Wyzbyliśmy się nadziei na to, że cokolwiek nowego się pojawi. W ciągu jednego dnia zwolniliśmy, z wielkim bólem serca, prawie połowę załogi. Ale więcej redukcji już nie było. Mieliśmy plan, skąd będziemy mieć przychody, by z tymi ludźmi, co zostali, odbudować firmę. Bezpośrednia komunikacja wyzwoliła w tych, co zostali, wiele pozytywnej energii. Tylko dzięki niej udało nam się przeżyć i rozwinąć znacznie lepszą firmę.