Szukając sposobu na poradzenie sobie z tymi wyzwaniami, można zastosować omówioną poniżej taktykę, czyli wspomniane już wcześniej stworzenie magazynu centralnego.
Zapasy towarów zostają podzielone nie tylko na poszczególne sklepy, ale część z zapasów pozostaje w magazynie centralnym. Na podstawie prostych zestawień sprzedaży łatwo można określić, które towary są najczęściej zamawiane przez internet. Dzięki temu można ustalić proporcję produktów trafiających do sprzedaży offline i online. Wszystkie zamówienia internetowe są wówczas realizowane z magazynu centralnego. Jeżeli czegoś w nim brakuje, to przygotowywane jest zamówienie wewnętrzne (dostawa ze sklepów). Przyjęcia ze sklepów realizowane są za pomocą tego samego procesu, co przyjęcia od dostawców. Po przyjęciu towaru ze sklepu na magazyn rozpoczyna się zbiórka zamówienia e-Commerce.
Można też spojrzeć na ten problem z drugiej strony i skumulować większość towaru w magazynie centralnym, a zredukować asortyment w sklepie stacjonarnym. W ostatnim czasie na popularności zyskują showroomy, zaopatrzone w niskie ilości towaru z ograniczonego asortymentu – aby być gotowym na obsługę klienta, któremu mocno zależy na czasie. Kiedy następuje sprzedaż, magazyn jest w stanie szybko uzupełnić produkt i dokładnie tak samo, jak zamówienie dla klienta, spakować je dla sklepu. Takie podejście pozwala zmniejszyć powierzchnię sklepu, której utrzymanie jest niejednokrotnie droższe od utrzymania powierzchni magazynu. Bardzo istotne jest to, by nie traktować sklepu online, jako kolejnego punktu w sieci, a jako zupełnie osobny kanał sprzedaży, wspierający, a nie konkurujący ze sklepami. Model “dodatkowego sklepu w sieci, ale typu e-Commerce” jest dobry na początek, lecz na dłuższą metę się nie sprawdza. Przede wszystkim generuje konflikt pomiędzy osobami odpowiedzialnymi za poszczególne kanały, a im większy jest udział e-Commerce, tym problem staje się większy.