Jak przyznaje Romulad Szmyt ze Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych w Szczecinie – sytuacja jest dramatyczna, bo w tym momencie transport pasażerski właściwie prawie zamarł, zdarzają się pojedyncze kursy, ale to nie wystarczy nawet, by pokryć stałe zobowiązania. Jak ktoś ma własne samochody, to jakoś sobie te kilka tygodni poradzi, a jeżeli ma zobowiązania, kredyty, leasing, to myślę, że grozi mu poważne niebezpieczeństwo.
W Polsce prawie całkowicie załamał się transport drogowy – liczba przejazdów autokarowych spadła o prawie 97%! Ludzie masowo odwołują wyjazdy prywatne, a kolejki i obowiązkowa kwarantanna w wielu krajach po przekroczeniu granicy uniemożliwiają właściwie wyjazdy turystyczne. Czasowo zawieszone są również loty na wielu trasach. A to tylko kilka przykładów poważnych problemów, z którymi zmaga się obecnie branża transportowa. Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce szacuje, że, biorąc pod uwagę wszystkie gałęzie transportu, po pierwszym miesiącu kryzysu wywołanego pandemią, mamy do czynienia ze stratami sięgającymi 4 miliardów złotych!
Brakuje także wiarygodnych informacji, co do faktycznego stanu zachorowań i niebezpieczeństwa w różnych rejonach, wsparcia prawnego dla przedsiębiorców i planu antykryzysowego, który uwzględniałby obecną sytuację i pozwalał na ulgi podatkowe, czy okresowe zwolnienie ze składek ZUS. Przedsiębiorcy są tak naprawdę pozostawieni sami sobie wraz z wielką niewiadomą – ile potrwa obecna sytuacja i jak dramatyczne skutki przyniesie ze sobą.